Hej! Przepraszam, że dodaję po tak długiej przerwie, ale miałam problem z komputerem. Gdy tylko wrócił z naprawy, zabrałam się za pisanie miniaturek. Dramione się tworzy, jednak dopiero jestem w połowie pisania. I teraz szybkie pytanie: chcielibyście smutne czy szczęśliwe zakończenie? :D
Poniższa miniaturka jest na zamówienie Avis. Mam wrażenie, że wyszło mi z tego wielkie rhomansidło i całkiem zepsułam koniec, ale to do oceny oddaje Wam :) Byłabym wdzięczna za wszelką krytykę.
Enjoy!
-
Tak nie wypada.
Wysoka
postać skrywająca się w cieniu kolumny tylko wzruszyła ramionami.
W blasku księżyca jej oczy zabłysły, a usta wystrzeżyły się w
niemym uśmiechu, ukazując rząd białych zębów.
-
A czy ktoś nas tutaj podgląda? - Odezwał się mężczyzna i
podszedł do samotnej postaci, stojącej na środku dziedzińca.
-
Nie, ale samo to, że spotykamy się bez wiedzy mojego ojca, jest...
-
Przygodą. - Dokończył za nią młodzieniec i pocałował w czubek
czoła. - Hermiono, musisz zrozumieć, że życie nie polega tylko na
słuchaniu rozkazów i wypełnianiu ich. Życie to... to krótka
przygoda, mogąca zatrzymać się w każdym momencie. Dlatego
wykorzystajmy dany nam czas w należyty sposób. Nie tak, jak każą
nam wyższą rangi uczeni, bogowie czy król. Zaplanujmy nasze życie
tak, jak nam się to podoba.
Kobieta
zaśmiała się cicho i przycisnęła swoją dłoń do policzka
mężczyzny.
-
Gdyby generał dowiedział się, o czym myśli jego żołnierz,
zapewne nie byłby zadowolony. - Zaśmiała się ponownie, jednak po
chwili spoważniała. - Harry, ja też o tym marzę. To nie tak, że
nie chcę, tylko... - Westchnęła głęboko i przygryzła wargę. -
Ten dwór, to całe moje życie. Moje dzieciństwo, radość, smutek.
Mam tu rodzinę, której nie mogę zostawić. Nie wyobrażam sobie,
co by się stało, gdybym ich opuściła. Ciocia Minerwa penie by...
Harry
delikatnie przyłożył kobiecie palec do ust i uśmiechnął się do
niej nieśmiało.
-
Nie nalegam, byś opuściła swoją rodzinę. - Mężczyzna odsunął
się i spojrzał z boku na Hermionę. W świetle nocy i cienkiej
koszuli nocnej wyglądała bardzo młodo, wręcz dziecinnie.
Zaplecione włosy w warkocz delikatnie poruszały się wraz z
wiatrem, oczy błyszczały, skrywając w sobie cichą nadzieje. Harry
westchnął i złapał kobietę za rękę. - Nie rozmawiajmy już o
tym. Za to teraz... chciałbym ci coś pokazać.
Lekkim
ruchem przyciągnął dziewczynę do siebie i odwrócił, kładąc
jedną dłoń na jej plecach. Kciukiem pogłaskał wgłębienie
między łopatkami i uśmiechnął się do siebie.
-
Idź wolno przed siebie. - Harry nachylił się nad Hermioną i drugą
ręką złapał ją w pasie. - Będę cię trzymać, dlatego nie
martw się, że potkniesz się w ciemnościach.
Księżyc
leniwie wychył się za wierzby i jasno odbił w jeziorze. Gładka
tafla wody zafalowała delikatnie, gdy nikły podmuch wiatru dotknął
jej powierzchni. W oddali dawało się słyszeć ciche pohukiwania
sowy, gdy ta, siedząc na drzewie, szukała zdobyczy. Czarny
nietoperz przeleciał szybko nad wodą, jednym machnięciem skrzydeł
mijając księżyc.
Nagle
za drzew wyszły dwie postacie. Początkowo widoczne były tylko
zarysy sylwetek, jednak w miarę przybliżania się do celu, rosły.
-
To powinno być odpowiednie miejsce. - Odezwała się jedna z
postaci, gdy stanęli nad brzegiem jeziora. Wyższa z nich kopnęła
butem piasek i uśmiechnęła się. - Niestety nie mam przy sobie
koca, byś mogła usiąść.
-
Nie szkodzi. - Niższa z postaci także się uśmiechnęła. Po
chwili z zamachem usiadła na piasku i złapała towarzysza za rękę.
- Przyłączysz się do mnie, Harry?
Stojąca
postać spojrzała w niebo i znieruchomiała. Dopiero po kilku
sekundach, gdy przypomniała sobie o obecności dziewczyny, kiwnęła
głową i usiadła.
-
Nie jest ci zimno? - Harry spojrzał troskliwie na Hermionę i
przysunął się bliżej niej.
-
Nie. - Dziewczyna objęła dłonie mężczyzny swoimi i położyła
mu głowę na ramieniu. - Co takiego chciałeś mi pokazać?
Harry
delikatnie oswobodził rękę i wskazał palcem na niebo.
-
Widzisz te gwiazdy? - Ruchem dłoni narysował w powietrzu małe
kółko. - Moja matka wierzyła, że mogą przepowiadać przyszłość.
Nigdy temu nie wierzyłem.
Hermiona
spojrzała na niego niepewnie.
-
Harry, ty...
-
Wiem. - Przerwał jej chłopak. - Dowiedziałem się tego od
Syriusza. - Przerwał i sięgnął po patyk, którym zaczął rysować
po piasku. - Ponoć jej drugą pasją było wróżenie i astronomia.
-
A pierwszą?
-Konie.
- Uśmiechnął się szeroko, jednak po chwili jego uśmiech zbladł.
Harry westchnął i ponownie spojrzał na dziewczynę. - Kochała
jeździć konno. Gdyby nie ta miłość do zwierząt, zapewne byłaby
tu z nami.
-
Nie możesz tak mówić. - Hermiona wyprostowała się i ściągnęła
usta. - To nie konie ją zabiły. Dobrze wiesz, że zrobili to
zbójcy, pragnący pieniędzy. Zabiliby ją nawet, gdyby im je dała.
-
Ojciec...
-
Twój ojciec dzielnie jej bronił. - Uśmiechnęła się do niego
lekko. - Twoi rodzice byli bohaterami. Nie zapominaj o tym.
Chłopak
jedynie kiwnął głową. Przez chwilę oboje siedzieli w milczeniu.
-
Nie przyprowadziłem cię tutaj po to, by wspominać moich rodziców.
- Złapał dziewczynę za ręce i ścisnął je mocno. - Hermiono,
ja... Muszę ci o czymś powiedzieć.
-
Słucham, Harry. - Odezwała się cicho i odwzajemniła uścisk.
-
Dostałem rozkaz. - Chłopak zamknął oczy i zacisnął powieki. -
Mam zostać wysłany na wojnę, potrzebują ludzi. Podobno nie jest
tak źle, jak mówią.
-
Nie jest źle? - Hermiona spojrzała na swojego towarzysza, w jej
oczach widoczny był ból. - Harry, to wojna! - Przerwała na chwilę
i zacisnęła wargi. - Jaki przydział?
-
Piechota. - Wyszeptał, a dziewczyna odwróciła się i zamknęła
oczy. Po jej policzkach popłynęły łzy.
-
Wrócisz, prawda? - Spytała łamiącym się głosem. - Obiecaj mi
to.
Harry
kiwnął głową i przejechał czubkiem dłoni po włosach
dziewczyny. Nagle westchnął i odwrócił ją do siebie.
-
Obiecuję na wszystko. Hermiono, jesteś jedynym, co mam. -
Uśmiechnął się do niej smutno.- Nigdy cię nie zostawię.
-
Kiedy wyjeżdżasz?
-
Jutro. - Założył jej kosmyk za ucho i nachylił się do przodu. -
Dlatego chciałem powiedzieć ci to dzisiaj. Byś nie musiała
dowiadywać się od innych.
Hermiona
kiwnęła głową, a z jej oczu wypłynęły kolejne łzy. Nagle
przysunęła się bliżej Harry'ego i spojrzała mu w oczy.
-
Kiedy wrócisz, pójdziemy do ojca. - Mówiła spokojnie, jednak jej
drżący głos zdradzał wszystkie troski. - Nie chce dłużej się
kryć. Tylko wróć.
Harry
złapał dziewczynę za ramiona i przybliżył do siebie. Gdy ich
twarze były dostatecznie blisko, pocałował Hermionę i uśmiechnął
się.
-
Obiecuję.