Uwaga!

sobota, 27 grudnia 2014

Długo skrywana prawda najbardziej ciąży na sercu

Hej, hej :) Dziej przychodzę z czymś zupełnie innym, czymś, czego jeszcze tu nie było. Mam wielką, wielką nadzieje, że Wam się spodoba.
Mój Snape jest tu zupełnie inny niż zazwyczaj, choć ukazuje cząstkę siebie w niektórych momentach. Chciałam tylko zaznaczyć, że to i niektóre zmiany w życiorysie bohaterów są wprowadzone specjalnie, nie jest to błąd :)
Bardzo zachęcam do komentowania, ponieważ nie jestem pewna, czy jest jeszcze ktoś, kto czyta moje wypociny. Mam wahania co do tego bloga, nie wiem, czy pisać dalej, czy się poddać. Jeżeli jest tu ktoś, kto czyta, niech zostawi po sobie jakąkolwiek pamiątkę, tylko po to, bym wiedziała, że hmm tworzę (?) dla kogoś, nie tylko dla siebie. Anonimy także mogą komentować:)
Dziękuje
PS. Szukam bety. Jeżeli byłby ktoś zainteresowany, to namiary do mnie są albo w lewej kolumnie blogu, albo w poprzednim wpisie:)


- Stań przede mną.
Severus Snape spojrzał na swojego jedenastoletniego syna i złapał go za ramiona. Na pierwszy rzut oka wydawały się one chude i łamliwe, jednak dopiero przy dotknięciu można było się przekonać o ich prawdziwej sile. Jego syn odziedziczył posturę po nim, jednak wygląd miał matki. Tak bardzo przypominał mu Lily.
Mężczyzna zacisnął mocno wargi i skupił się na tym, co chciał przekazać swojemu potomkowi.
- Jamesie. - Oh, jak on tego nienawidził! Gdyby nie to, że Lily się upierała, nigdy z własnej woli nie wymówiłby tego imienia. - Chciałbym ci przypomnieć, kim jesteś.
- Synem syna mugolaka. - Wpadł mu w słowo James i spojrzał nań skruszony. Severus westchnął i przejechał ręką po włosach, starając się tak ukazać swoje rozdrażnienie.
- Tak. To znaczy nie. - Poprawił się szybko i spojrzał poważnie na syna. - W Hogwarcie powinieneś zachować ostrożność, pamiętaj, że nikt nie może dowiedzieć się o twoim pochodzeniu.
- Ale dlaczego? - Spytał go syn i błagalnym tonem dodał: - Nigdy nie chcesz o tym ze mną rozmawiać, zawsze wszystko ukrywasz. Chce znać powód.
Severus westchnął i przyciągnął dziecko do siebie. Nie często okazywał mu czułość jednak wiedział, że Jamesowi jest ona potrzebna. Tak jak każdemu z nas, pomyślał i spojrzał na chłopca.
- Bo to nie jest dla mnie łatwe. - Wyszeptał i zamknął oczy. Po raz pierwszy zwierzał się ze swoich uczuć komuś innemu, niż Lily. Chwilę milczał, aż szepnął ponowie: - Twoja matka pochodziła z rodziny mugoli, ale to nie jest ważne. - Dodał, gdy jego syn uniósł wysoko głowę i spojrzał na niego wielkimi oczyma. - Była najlepszą czarownicą, o jakiej kiedykolwliek słyszałem, nie dość że mądra, to jeszcze pełna dobroci i radości. Miała najpiękniejszy śmiech na świecie, a jej oczy... - Severus odchrząknął i spojrzał na palący się ogień w kominku. - Poznaliśmy się na długo przed Hogwartem, dość szybko się zaprzyjaźniliśmy. Co prawda nie było to łatwe, ale... - Zaśmiał się, jednak jego oczy wciąż pozostawały ciemne. Nie spuszczając wzroku z kominka, kontynuował. - Przypisano nas do dwóch różnych domów, ona wylądowała w Gryffindorze, ja w Slytherinie.
- Przecież te dwa domy się nienawidzą. - Powiedział James, który, słuchając, usiadł na fotelu przy kominku. Severus spojrzał na syna i usiadł naprzeciwko.
- To prawda, jednak... - Pokręcił głową i lekko się uśmiechnął. - Nasza przyjaźń była dla nas czymś wielkim, mocnym, wtedy myśleliśmy, że trwałym. Aż do pewnego dnia, w którym wszystko popsułem. - Powiedział i zamilkł na chwile.
James spojrzał na ojca i trącił go lekko nogą. Gdy ten nie zareagował, odezwał się:
- Co było dalej? Tato?
Severus oderwał wzrok z nad kominka i przerzucił go na syna, który patrzył nań z uwagą i wielką ciekawością. Mężczyzna kiwnął głową i posłał mu smutny uśmiech.
- Zamyśliłem się, przepraszam. - Nieświadomie drgnął, gdy wymówił ostatnie słowo. Przy Jamesie zmieniał się na lepsze, może niezauważalnie, ale jednak. - Pokłóciliśmy się. Tak bardzo, że nie rozmawialiśmy przez kilka dobrych tygodni.
- Tygodni?! - Krzyknął James i spojrzał szeroko otwartymi oczyma na ojca.
Ten udawał, że nie zwrócił na niego żadnej uwagi i kontynuował:
- Popełniłem wielki błąd, nieodwracalny. - Dopiero wtedy spojrzał na syna i powiedział: - Pamiętaj: to, że ktoś pochodzi z rodziny mugoli, nie czyni go gorszym. Czasem są oni dużo lepszymi ludźmi niż ci, którzy mają w sobie tylko czystą krew.
James kiwnął głową i zaczął kopać dywan czubkiem buta.
- Wiem, mówisz mi to za każdym razem, gdy zaczynamy rozmawiać o magii.
- Bo to ważne i chce, byś pamiętał to w każdej najmniejszej chwili swojego życia. Nawet wtedy, gdy mnie zabraknie.
- Taaatooo...
Severus uśmiechnął się, słysząc w głosie syna niecierpliwość i kontynuował:
- Pogodzenie się zajęło nam bardzo dużo czasu, wiedz, że mi jeszcze więcej chodzenie i przepraszanie. - Zaśmiał się smutno i zaczął skubać oparcie fotela. - Chwilę przed zakończeniem Hogwartu wydarzyło się coś, co odwróciło nasze życie o 180 stopni.
- Co takiego?
- Urodziłeś się ty. - Severus spojrzał prosto w oczy swojemu synowi, a jego rysy złagodniały. W tym momencie tak bardzo przypominał Lily, że aż mógł poczuć jej obecność. - Twoja matka musiała wcześniej zakończyć szkolenie, by w nikt w szkole nie dowiedział się o ciąży. Oczywiście wszystkie testy zaliczyła celująco. - Uśmiechnął się w przestrzeń. - Był jednak pewien problem.
Severus westchnął głęboko i przejechał dłoniom po włosach, tym razem nie w przypływie złości, a smutku i wstydu. Czuł, że jego syn jest za młody na tą opowieść, jednak wiedział, że nie da się cofnąć wypowiedzianych wcześniej słów.
- Zanim dowiedziała się, że jest z tobą w ciąży, została poproszona o rękę. Zgodziła się.
- A tym kimś byłeś...
- Nie, to nie byłem ja. - Powiedział cicho mężczyzna i odwrócił wzrok. - Miałem taki zamiar, jednak spóźniłem się. - Zamilkł i spojrzał na syna. - Tak bardzo ją przypominasz.
James zacisnął usta i wstał.
- Chce ją poznać.
- To nie jest możliwe. - Szepnął Severus i mocniej zacisnął dłoń na fotelu.
- Ale przecież musiała jakoś zareagować, gdy dowiedziała się, że urodzę się ja! - Krzyknął chłopak i podszedł do ocja. - Czyż nie? Powiedz, że wróciła. - W jego oczach zabłysły łzy.
Mężczyzna pokręcił głową.
- Podczas ciąży mieszkała za granicą u swojej ciotki, nie podając dokładnych szczegółów Potterowi, tak, by nie mógł jej wytropić. Gdy urodziłeś się ty - Tu spojrzał kątem oka na syna i westchnął. - Przyjechała do mnie i wszystko opowiedziała. Mieliśmy zamiar wychować cię razem, jednak wtedy okazało się, że nie damy rady.
- Dlaczego? - Tym razem szepnął James i ukucnął przy ojcu. W jego oczach odbijały się płomienie ognia, bił z nich także smutek.
- Ponieważ Czarny Pan rósł w siłę, a ja  zobowiązałem się wtedy mu służyć. Lily wyjawiła prawdę Jamesowi, jednak gdy ten dowiedział się o tobie, wpadł w szał. Nie przyjmował żadnych argumentów, był odporny na wszystko. Zaopiekowała się tobą ciotka Lilly.
- Czemu mama nie odeszła od niego? - Spytał James i usiadł na dywanie, przed kominkiem. - Mogła wrócić do ciebie. - Wyszeptał i spojrzał w ogień. - Do mnie.
- Nie wiem. - Powiedział szczerze Seversus i ścisnął dłoń syna. Była krucha i zimna. - Gdy udało mi się tymczasowo zwolnić ze służby Czarnego Pana, wróciłem zaopiekować się tobą. Kilka miesięcy później, po ślubie Lily i Jamesa, urodził im się syn. - Wychrypiał i odchrząknął.
Jego syn oderwał wzrok znad płomieni i spojrzał z szokiem na ojca.
- Czyli mam brata?!
- Przyrodniego. - Mruknął mężczyzna i zacisnął usta. - Lily przychodziła cię odwiedzać, mimo zakazów jej męża. - Jakże męczył się, by nie używać przezwisk! Był pewny, że gdyby to James  opowiadał o nim, to nie poszczęściłby języka. - To ty i Harry trzymaliście ją przy życiu. Gdyby nie wy, to...
- Zaraz, zaraz. - Przerwał mu James i klęknął ponownie, patrząc ze skupieniem w oczy ojcu. - Harry Potter? Moim bratem jest TEN Harry Potter?
- Przyrodnim. - Powtórzył ze znużeniem Snape. - Ale tak, jest.
- Widziałem się z nim kiedyś?
Severus spojrzał z przestrachem na swojego syna i otworzył usta.
- Tato? - Spytał ponownie James, gdy nie odpowiedział. - Tato?
- Nie, raczej nie. - Odpowiedział, w dalszym ciągu będąc w szoku, że jego syna ta myśl zaciekawiła, niż raczej zmartwiła. Otworzył i zamknął kilka razy usta i dopiero wtedy się uspokoił. - Nie było okazji.
James kiwnął głową i usiadł po turecku na podłodze.
- Kontynuuj. - Powiedział tylko i spojrzał przed siebie.
Severus zmarszczył brwi, jednak nie skomentował zachowania syna i zacisnął usta.
- Jak już mówiłem, tylko ty i Harry trzymaliście ją przy życiu. Mając was wiedziała, że ma określony cel mimo, że jej życie niekoniecznie się udało.
- To znaczy? - Spytał obojętnym tonem James i zamknął oczy.
- Ona... - Severus spojrzała na syna i przerwał. Wyglądał źle, był blady i lekko spocony. Mężczyzna natychmiast przestał mówić i szybko klęknął przed chłopcem. - James? James? Dobrze się czujesz? - Sięgnął po dłoń dziecka i zesztywniał, gdy dotarło do niego, jak chłodna była. Dlaczego nie zwrócił na to wcześniej uwagi? - Zabiorę cię na górę, dobrze?
Złapał syna za ręce i lekkim ruchem uniósł do góry. Dopiero gdy stanął i się o niego oparł, mężczyzna wziął go na ręce.
- James, mów do mnie. - Powiedział mu do ucha i zaczął wchodzić po schodach. - Odezwij się.
- Mhm. - Mruknął tylko i oparł głowę o ramię ojca.
Ten zaklął i przyśpieszył.
Gdy był już w pokoju Jamesa odchylił rąbek kołdry i ułożył syna wygodnie na łóżku, kładąc jego głowę wysoko na poduszce. Severus spojrzał na niego i zamknął oczy, gdy zobaczył, jak blady jest jego syn. Strużka potu lała się po jego czole, oczy niebezpiecznie szybko się zamykały.
Severus pochylił się nad nim i poklepał kilka razy po policzku.
- James, zażyłeś swoje leki? James?
- Nnn.. Nie. - Wyszeptał słabo chłopiec i przechylił głowę na poduszce. - Zapo.. Zapomniałem.
Mężczyzna ponownie zaklął i szybko wyszedł z pokoju dziecka, kierując się do kuchni, gdzie zawsze schowane były leki Jamesa. Gdy doszedł, otworzył półkę i zamarł, gdy nie zobaczył charakterystycznego białego opakowania. Kierowany strachem zaczął otwierać wszystkie szafki i wyciągać z nich rzeczy, jednak gdy nie znalazł nic, krzyknął i kopnął w stół.
Leżący na nim kubek przesunął się w bok i zleciał w dół, prosto na podłogę, rozbijając się na kilkanaście małych kawałków. Widząc to, Severus westchnął głęboko i pobiegł do piwnicy, gdzie trzymał przygotowane przez siebie kilka lat temu eliksiry.
Szybko przebiegł wzrokiem półki z różnokolorowymi fiolkami i aż uśmiechnął się na widok jednej, fioletowej. W kilku krokach podszedł do regału i sięgnął po nią, a następnie pobiegł na górę, do syna.
Po zażyciu leku James otworzył oczy, a na jego twarz powoli zaczęły wracać kolory. Gdy wreszcie udało mu się spojrzeć na ojca, uśmiechnął się.
- Myślałem, że odszedłeś od eliksirów.
- To prawda. - Odpowiedział Snape, siedząc w rogu łóżka i patrząc na syna. - Ale mam jeszcze kilka próbek.
James pokiwał głową i westchnął.
- Czy mogę zobaczyć kiedyś mamę? - Spytał cicho, a Severus wyprostował się gwałtownie.
- Chciałbym, James, ale...
- Ona nie żyje, prawda? - James spojrzał na niego z powagą i westchnął, gdy wyczytał potwierdzenie z wyrazu twarzy ojca.
- Skąd wiesz? - Spytał Severus i przybliżył się do syna.
- Domyśliłem się. - Chłopiec wzruszył ramionami i wtulił się w poduszkę. - Gdyby było inaczej, to czy nadal by nie przychodziła? Przy kochaniu nas tak mocno? - W jego oczach zabłysły łzy, jednak nie uronił ani jednej.
- James...
- Nic nie mów. - Młody Snape spojrzał smutno na ojca i złapał go za rękę. - Proszę.
Siedzieli tak przez chwilę, trzymając się w ciszy za ręce. Severus przyglądał się ze smutkiem, a zarazem z dumą synowi. Wiedział, że chłopak jest bystry, jednak nigdy nie przestawał go zadziwiać.
- Czy to prawda, że zabił ją Voldemort? - James wyszeptał, posyłając ojcu ciche spojrzenie.
Ten westchnął i mocniej złapał syna za rękę.
- Tak.
Dzieciak kiwnął głową i spojrzał przed siebie.
- A Harry przeżył?
- Tak. - Powtórzył Snape i pogładził dłoń Jamesa wiedząc, do czego zmierzają jego pytania. - Jest od ciebie o cztery miesiące młodszy.
- Mogę go zobaczyć?
Severus westchnął i spojrzał przez okno, na ciemną ulicę i jasno oświetlone domy.
- Myślę, że istniałaby taka możliwość. Zwłaszcza, że idziecie razem do szkoły.
James usiadł nagle na łóżku i spojrzał z szeroko otwartymi oczyma na ojca.
- Naprawdę? - Krzyknął i rzucił mu się na szyję.
Severus zaśmiał się cicho i odwzajemnił uścisk syna.
- Tak, mając na uwadze to, że jest od ciebie tylko o cztery miesiące młodszy. - Delikatnie wyplątał się z ramion dziecka i ułożył chłopca na poduszkach. - Powinieneś teraz uważać na zdrowie.
James tylko przewrócił oczami i uśmiechnął się szeroko.
Nagle jego usta otworzyły się, a on zbladł. Severus kucnął przy synu.
- Wszystko w porządku? James, to po tym eliksirze? - Gdy nie odpowiedział, mężczyzna podszedł do drzwi i już, z zamiarem zbiegnięcia do piwnicy po inny lek, wychodził z pokoju.
- Nie, nie, tato, wszystko w porządku. - W pomieszczeniu zatrzymał go cichy głos dziecka. Mężczyzna odetchnął głęboko i przyjrzał się chłopcu.
- Na pewno?
- Tak, tak. - Odpowiedział z roztargnieniem. - Chodzi tylko o to, że to już jutro. - James z przestrachem spojrzał na ojca i kilka razy mrugnął. - Za kilka godzin poznam swojego brata.


Głośny gwizdek informujący o odjeździe pociągu zabrzmiał na peronie powodując, że James wzdrygnął się i spojrzał na ojca.
- To na pewno dobry pomysł? - Spytał, co chwila zerkając na wejście na peron.
Severus zaśmiał się głośno, a kilka starszych osób, w tym jego dawnych uczniów, spojrzało na niego z przestrachem i odsunęło się.
- Jeżeli nie chcesz, to zawsze możemy wrócić do domu.
- Nie, nie! - Krzyknął chłopiec i sięgnął po wózek, na którym stała klatka z szarobiałą sową. - Chce go zobaczyć.
Gdy tylko to powiedział, na peron z rozbiegu wpadł chłopiec w tym samym wieku, co on. Miał na sobie pomięte i wyglądające na mocno zużyte ubranie, okulary i czarne włosy. Na jego bladym czole wyraźnie odznaczała się blizna w kształcie błyskawicy. Nerwowym wzrokiem zaczął obserwować ludzi kłębiących się na peronie, jednak gdy tylko ze ściany wypadł rudowłosy chłopak, ciemnowłosy uśmiechnął się.
- To on. - Szepnął James i pociągnął ojca za szatę. - Tato, to naprawdę on.
Severus podążył za wzrokiem syna i gdy tylko zobaczył Pottera, jego twarz stężała. Wiedząc, że obserwuje go James, szybko przywołał neutralny wraz i położył dłoń na ramieniu dziecka.
- Idź do niego. - Powiedział i spojrzał mu prosto w oczy. - Zanim będzie za późno.
James odwzajemnił jego spojrzenie i odwrócił się, przytulając do niego mocno. Zaskoczony tym gestem Sevesus stał chwilę prosto, jednak po kilku sekundach odwzajemnił uścisk syna.
- Kocham cię, tato. - Szepnął James, przyciskając policzek do jego torsu.
Severus pogłaskał go po głowie i zatrzymał na niej na chwile dłoń.
- Mam ci coś do powiedzenia.
- Tak? - Chłopiec spojrzał na niego z nadzieją i troską, od której serce Severusa stopniało, choć sam nie chciał się przed sobą do tego przyznać.
- Pamiętaj, że dzieci mugoli też...
James roześmiał się głośno i ponownie przytulił do ojca. Severus uśmiechnął się szeroko i, odsuwając chłopca na długość ramienia, kucnął i spojrzał w oczy.
- Tak naprawdę chce powiedzieć, że jestem z ciebie dumny. - Powiedział cicho i ścisnął go za ramiona. - Jesteś tak bardzo podobny do swojej matki. - Palcem założył mu rudy kosmyk za ucho i spojrzał w brązowe oczy. - Mądry, inteligenty i błyskotliwy. Wykorzystaj to, jednak w dobrym celu. Wiedz też, że wybór domu nie jest ważny.
- Naprawdę?
- Oczywiście, że nie. - Severus przestąpił z nogi na nogę i przytulił ostatni raz syna. - Zawsze będę z ciebie dumny, niezależnie od tego, w jakim domu będziesz. A teraz - Powiedział poważnym tonem i puścił chłopca. - Idź do swojego brata i wszystko mu opowiedz. Gdyby ci nie wierzył, daj mu to zdjęcie. Przedstawia ono was obu z Lily.
- Dziękuje. - W oczach Jamesa zabłysły łzy, gdy spojrzał na zdjęcie. - Bardzo.
Mały Snape starannie złożył fotografię i delikatnie schował ją do kieszeni spodni. Gdy to zrobił, sięgnął po wózek i ruszył w kierunku Harry'ego.
- Do zobaczenia w szkole! - Krzyknął nagle Severus i uśmiechnął się wrednie, gdy chłopiec na niego spojrzał.
- Czyli będziesz mnie uczyć?
- A jak myślisz? - Odpowiedział mu Snape. - Jest tylko jeden nauczyciel eliksirów w tym kraju. Ale nawet nie masz co liczyć na taryfę ulgową. - Dodał, gdy dzieciak zrobił zachwyconą minę.
- Trudno, jakoś dam sobie radę.
James ponownie sięgnął po wózek i odwrócił się od ojca. Szedł pewnie, jednak zwolnił krok, gdy zbliżył się do Pottera.
Severus obserwował, jak jego syn zbiera odwagę i rusza w kierunku swojego przyrodniego brata. Wiedział, że z tym dniem wiąże się wielka, nieodwracalna zmiana, jednak cała złość nagle mu przeszła i przyjął tą wiadomość ze spokojem. Czuł, że następny rok będzie wyglądał zupełnie inaczej, a ich życie odmieni się na lepsze.
Gdy zabrzmiał ostateczny gwizdek, odwrócił się i wyszedł z peronu. Chłodne powietrze uderzyło mu w twarz, zapowiadając wyjątkowo mroźną zimę, jednak tym razem nie skrzywił się.
Miał powód by żyć.
I ta myśl dodawała mu otuchy.

wtorek, 23 grudnia 2014

WAŻNE

Po pierwsze, chciałabym życzyć Wam cudnych, pełnych radości i magii świąt, a także wesołego i spełniającego marzenia Nowego Roku <3 Mam nadzieje, że spędzicie wolne w spokoju, odpoczniecie oraz napełnicie swoją wenę, której życzę Wam w nadmiarze!

A po drugie :D

SZUKAM BETY

Jest to dla mnie bardzo ważne, ponieważ zaczęłam pisać coś nowego, swojego, całkowicie odchodzącego od Potterowskich blogów i czuję, że nie daję rady. Zwracam się do Was z prośbą o pomoc i pytaniem, czy byłby ktoś zainteresowany betowaniem nie tylko tego opowiadania, ale też ewentualnych miniaturek.
Jeżeli znalazłyby się takowe osoby, to podaje do siebie maila, można pisać zawsze:
sevmionesnw@gmail.com

Bardzo dziękuje za pomoc!!
Czarna

PS. Jeszcze nie wiem, kiedy będzie następna część miniaturki