Uwaga!

poniedziałek, 17 lutego 2014

I tak jej nie uciekniesz

Wreszcie wróciłam do domu, po pierwszym i zdecydowanie za długim dniu w szkole. Dlatego też miniaturka jest tak późno.
Mam wrażenie, że wyszła mi z tego jakaś tania powieść rhomantyczna, ale to już do oceny oddaje Wam. Bardzo proszę o szczere komentarze i krytykę, za którą będę naprawdę wdzięczna. 
Miniaturka na zamówienie always, mam nadzieje, że chociaż trochę się spodoba:)
Piosenka na dziś TUTAJ
Chwilowo także muszę wstrzymać zamówienia. Powróciła szkoła, a wraz z nią testy, zadania i całkowity brak czasu. Postaram się szybko napisać pozostałe miniaturki i jak tylko uporam się ze szkołą, to zostaną ponownie wznowione :)
Życzę miłego czytania.
Ps. Przy okazji dziękuję za wcześniejsze komentarze, moja wena się nimi karmi :D

Jest taka miłość, która nie umiera, choć zakochani od siebie odejdą. ~ Jan Twardowski

Gdy otwierał Ognistą Whiskey, przez drzwi do jego sypialni wpadła zdyszana Hermiona. Przez chwilę błądziła wzrokiem, którego nie powstydziłby się żaden szaleniec i gdy tylko go zobaczyła, podbiegła i rozpaczliwie rzuciła mu się na szyje.
Przez chwilę nie wiedział co zrobić, jednak po chwili westchnął i mocno ją objął. By było jej wygodniej, siadł na zniszczonym fotelu i ułożył ją delikatnie na swoich kolanach. Głaszcząc ją uspokajająco po włosach i wdychając jej zapach, myślał o swojej przyszłości. Niewątpliwie nie zapowiadała się ona dobrze, Merlinie, dobrze to za dużo powiedziane. Nie wiedział, czy przeżyje, choć swoim losem nie przejmował się aż tak bardzo. Spojrzał w twarz powoli zasypiającej Gryfonki i jak przez mgłę, przypomniał sobie wczorajszy dzień.
Obudził go wielki ból w lewym przedramieniu. Szybko wstając z łózka popędził do łazienki przebrać się w swoje nieśmiertelne czarne szaty i po chwili aportował się z błoń z towarzyszącym temu cichym pyknięciem. Zdając sobie sprawę z tego, gdzie się znajduje, odetchnął głęboko. W Malfoy Manor odbywały się tylko spotkania kręgu wewnętrznego, także sprawa nie mogła być poważna. Gdyby Czarny Pan chciał zastraszyć nieposłusznych Śmierciożerców, spotkanie odbywałoby się gdzie indziej.
Zmierzając pewnym krokiem w stronę obszernej Sali Zebrań, zastanawiał się, co jest powodem tego spotkania. Pewnie Voldemort (nie bójmy się wypowiedzieć tego w myślach) znowu wymyślił jakiś genialny plan zabicia Pottera, który i tak spokojnie ucieknie z miejsca zdarzenia, śpiewając wesoło przy tym pod nosem. Czarny Pan nigdy nie miał dobrych pomysłów (nie, żeby nie był mu za to wdzięczny) dlatego powoli denerwowało go to, że musi wykonywać wszystkie jego zachcianki. Severusie zabij tego, wykop tamtego, dowódź tym i tamtym, a tak poza tym, to...
Zamknął szczelnie swój umysł, gdy przekroczył próg sali w domu Lucjusza. Starając się skupić jak najbardziej, usiadł na zajętym już dla niego wcześniej miejscu, prosto obok Wężowatego, jak go czasami nazywał i zaczął się rozglądać. Jego uwadze nie uszło to, że Sala została dwukrotnie zmniejszona, wymiarami aktualnie przypominała zwykły pokój. Oczywiście na zebranie przyszła o połowę mniejsza grupa Śmierciożerców z kręgu Wewnętrznego.
Gdy Czarny Pan wreszcie raczył przybyć na zebranie, Severus udając lekkie zainteresowanie spojrzał w jego stronę i wstając, ukłonił się nisko.
- Mój Panie – Wyszeptał z przesadnym szacunkiem, kątem oka obserwując zachowanie Wężowatego.
Ten tylko gestem nakazał mu wstać.
- Jak dobrze Severusie, jak dobrze... - Wysyczał i zajął swoje miejsce, znajdujące się centralnie na środku sali. - Mam do ciebie pewną sprawę, sprawę wielkiej wagi, och tak. Ale ona może zaczekać. Siadajcie.
Gdy wszyscy posłusznie wykonali jego polecenie, Czarny Pan podniósł rękę i wskazał, nienaturalnie długim palcem na Greybacka.
- Tak, Panie? - Spytał, charcząc przy tym głośno.
- Jak akcja z napadem na sierociniec?
Chociaż Severusa absolutnie nie interesowały sprawy innych Śmierciożerców i ich zadania, tym razem z zaciekawieniem pomieszanym z obrzydzeniem zaczął się przysłuchiwać opowieści wilkołaka. Choć tego nie pokazał, był zdziwiony tematem jego misji. Severus był jedną z niewielu osób na ziemi, które miały taką przyjemność i zapoznały się z przeszłością Voldemorta. Wiedział także to, że wychowywał się w sierocińcu. Jak widać, musiał naprawdę nienawidzić tego miejsca, skoro zadał tak okrutną misję. Wyobrażając sobie setki zagryzionych dzieci w różnym wieku, poczuł tak niewyobrażalną nienawiść do Czarnego Pana, że aż dziw, że nie spłonął tu i teraz. Może Severus dla większości uczniów był starym nietoperzem-wampirem bez uczuć, jednak gdy w jego życiu pojawiła się Hermiona, tak wiele się zmieniło. Przypomniał sobie jej wielkie, czekoladowe oczy i uśmiech, który należał tylko do niego. Momentalnie zrobiło mu się lżej na sercu. Była taka czysta, taka piękna duchowo, nieznająca nieszczęść wojny i strasznego uczucia zabijania.
Nagle Severus oprzytomniał. To nie miejsce i czas na takie rozmyślanie. Wystarczy jedna pomyłka, jedna przerwa w skupieniu i nie tylko on będzie zgubiony, ale także wszystkie osoby z jego myśli i wspomnień okryję aura szybkiej zagłady.
Ponieważ dawno zaprzestał słuchania monologu Greybacka, przez chwilę nie wiedział o czym mówią zebrani i poczuł złość. „Nieznośna Gryfonka!” krzyknął w myślach, gdy po raz kolejny na zebraniu zaczął o niej myśleć i zacisnął mocniej dłoń.
Wtedy usłyszał jedno zdanie Czarnego Pana i już wiedział, że jest całkowicie rozbudzony.
- Jutro popołudniu napadniemy na Hogwart. Chcę, byście czekali u progu Zakazanego Lasu, dokładne miejsce zebrania wskaże wam Mroczny Znak. Oczywiście Severusa to nie dotyczy - Spojrzał w jego kierunku, wykrzywiając twarz w okrutnym uśmiechu. Nagle wyrzucił ręce do góry. - Już jutro opanujemy Szkołę Magii i Czarodziejstwa, potem świat czarodziejów będzie nasz!
Jak jeden mąż,wszyscy Śmierciożercy wstali i zaczęli wiwatować. Severus z niesmakiem obserwował, jak Yaxley w przypływie radości zaczyna rozbierać młodą mugolaczkę, trzymaną tu w celach służebnych. Gdy poczuł na sobie palące spojrzenie, odwrócił się i ruszył w kierunku Czarnego Pana ciekaw, jakie zadanie szykuje mu tym razem.

Przypomniawszy sobie rozmowę z Wężowatym, drgnął lekko, jednak w porę się opamiętał,gdy zdał sobie sprawę z obecności Gryfonki. Jego zadanie, jak nazwał to Czarny Pan, polegało na wpuszczeniu ich do Szkoły. Nic prostszego. Dotknął jej twarzy i delikatnie zaczął błądzić po niej palcami. Niechcący obudził tym dziewczynę.
- Co się stało? - Spytała opierając się na łokciu, niechcący uciskając na jego wrażliwe miejsce. Gdy to zauważyła, zarumieniła się lekko. - Przepraszam.
Chciała wstać, jednak on szybko złapał ją za rękę i jednym ruchem przyciągnął do siebie. Siedzieli teraz tak, że ich nosy praktycznie się zderzały, a ciepłe oddechy mieszały się ze sobą. Niewiele myśląc, Severus przybliżył się do niej i złożył na jej ustach mały pocałunek, który oddała z wielką chęcią. Gdy był przy rozpinaniu ostatniego guzika w koszuli dziewczyny, nagle poczuł palący ból w lewej ręce. Odrywając się od Gryfonki, szybkim ruchem zerknął na Mroczny Znak i wcale się nie zdziwił, gdy zauważył zmianę jego koloru. Wiedział, co to oznacza.
Z ociąganiem spojrzał w oczy Hermiony, w których dostrzegł wielki ból. Nie była głupia, musiała zauważyć jego syknięcie.
Jak gdyby nigdy nic, powolnym ruchem zaczął zapinać koszulę dziewczyny. Gdy kończył, ona nagle złapała go za ręce, tym samym uniemożliwiając mu zapięcie ostatniego guzika. Trzęsła się i z całych sił starała się nie rozpłakać. Chociaż dobrze ukrywała swoje emocje, Severus i tak to zauważył. Kiedyś także miał problemy z uczuciowością, jednak skończyło się to po śmierci jego matki.
- Obiecaj, że do mnie wrócisz – Powiedziała lekko drżącym głosem. - Jeżeli po wojnie spóźnisz się choć chwilę, odnajdę cię i zabije. Obiecaj mi to.
- Obiecuje – Wyszeptał i z bólem obserwował, jak dziewczyna posyła mu ostatnie spojrzenie i wychodzi, cicho zamykając za sobą drzwi.


Avada kedavra!
Zaklęcie Severusa pomknęło w zastraszająco szybkim tępię w stronę nieznanego mu Śmierciożercy. Trafiony zielonym promieniem, bez życia padł na zdeptaną ziemie. Nie zatrzymując się, by obejrzeć efekt swojego zaklęcia, Mistrz Eliksirów pobiegł dalej, widząc dużą grupkę swoich dawnych kolegów stojących pod drzewem. Posyłając w ich stronę kilka zaklęć z radością obserwował jak martwi spadają na siebie.
Woja trwała już kilka godzin i w dalszym ciągu nie było widać końca. Choć Severus sam przed sobą nie chciał się przyznać, robił się coraz słabszy i efekty były widoczne nawet w zaklęciach. Już nie te lata pomyślał z goryczą i oddał przed siebie kilka zaklęć. Na razie nikt się nie zorientował, że nie jest po stronie Śmierciożerców, jednak czuł, że nastąpi to niedługo.
Pośpiesz się Potter!
Biegnąc wzdłuż błoń kątem oka obserwował, jak Longbottom wykańcza Bellatrix. Lekko uśmiechnął się przy tym pod nosem. Może dzieciak był strasznym ciamajdą, jednak, czego nigdy w życiu nie przyzna, chłopak odziedziczył posługiwanie się różdżką po matce.
Przez całą swoją drogę rozglądał się nieznacznie,w poszukiwaniu pewnej brązowowłosej dziewczyny. Niestety nigdzie jej nie zauważył.
Nagle usłyszał huk i na powoli ciemniejącym niebie pojawił się błysk, który sprawił, że wszyscy walczący stanęli zdziwieni. Przystanął także i on, jednak nie widząc w tym nic ciekawego, wykorzystał okazję i zaczął zabijać niczego niepodejrzewających Śmierciożerców. Zabił chyba z dziesiątkę, gdy nagle pojawił się przed nim wściekły Yaxley. Podwinął rękawy swojego płaszcza i skierował swoją różdżkę prosto na Severusa.
- Wiedziałem, że jest z tobą coś nie tak, Snape! Teraz nareszcie wiem, co. Jesteś pieprzonym zdrajcą! ZDRAJCA! - Huknął, przyciągając wzrok innych.
- Yaxley, zastanów się, co ty wygadujesz – Powiedział spokojnie, chcąc zwabić Śmierciożerców w błąd. - Jak niby miałbym być zdrajcą, będąc najbliższym sługą Czarnego Pana? Myślisz, że da się go oszukać?
- Widziałem, jak zabijasz Marcusa! - Krzyknął, jednak widać było, że jest coraz mniej pewny. - Widziałem, jak posyłasz zaklęcie w jego kierunku!
- Posyłałem wiele zaklęć, w wiele kierunków, więc skąd wiesz, że akurat tamto było przeznaczone dla Marcusa?
Snape wiedział, że wygrał, w momencie, gdy Śmierciozerca rozpaczliwie zaczął szukać odpowiedzi. Nie przewidział jednak tego, że będzie miał więcej niż jednego świadka.
- Także to widziałem – Z tłumu wyszedł młody Śmierciozerca, w którym Snape rozpoznał swojego dawnego ucznia.
- I ja.
- Ja także.
Choć wiedział, że nie widział żadnego z nich, to teraz i tak jego szanse na przeżycie były bliskie zera, także Severus zaryzykował i zaczął rzucać Avadami we wszystkich zgromadzonych Śmierciożerców. Zdziwił się, gdy kilka promieni przeleciało obok niego i trafiło niczego nieświadomych Śmierciożerców. Kalkulując swoje szanse, szybko obrócił się w kierunku padania śmiercionośnych zaklęć i zaniemówił, gdy zobaczył Hermionę.
- Co ty wyprawiasz?!
- Ratuje ci życie! – Również krzyknęła, tylko ona uśmiechnęła się przy tym promiennie.
Szacując, że zagrożenie jest niewielkie, szybko do niej podbiegł. Dziewczyna widząc to, rzuciła się w jego ramiona.
- Jak się ciesze, że nic ci nie jest.
- Jeszcze.
- Nawet tak nie mów! - Krzyknęła, uderzając go przy tym w ramię. - Bitwa zbliża się ku końcowi, więc są wielkie szanse, że przeżyjesz.
- Skąd to wiesz? O końcu wojny?
- Widziałam jak Harry idzie do Voldemorta – Nagle spojrzała na niego wystraszona. - Melinie, Harry! Ja m u s z ę tam być!
Na pożegnanie tylko dotknęła jego policzka i ruszyła biegiem w stronę Wrzeszczącej Chaty. Severus patrzył się tylko. Cieszył się, naprawdę cieszył się z tego, że dziewczyna mu pomogła. Bez niej nie dałby sobie rady, choć zdawał sobie sprawę z tego, jakie uczucia targały teraz Hermioną. Wyrzuty sumienia po zabiciu jednego człowieka są ogromne, nie mówiąc już o kilku. Obiecując się zająć tym od razu po zakończeniu wojny, ruszył przed siebie.

Wieść o zabiciu przez Harrego Voldemorta, rozprzestrzeniła się po całym Hogwarcie. Dookoła można było słyszeć śmiech, ale również płacz i zgryzotę po bezpowrotnej stracie bliskich osób. Severus wchodził właśnie do zamku, gdy jego uwagę przykuł pewien mały drobiazg. Mała gwiazda symbolizująca Czarnego Pana, leżała sobie spokojnie na ziemi. W innych okolicznościach nie zwróciłby na to uwagi, jednak właśnie teraz jego szósty zmysł szpiega podpowiadał mu, że coś jest bardzo nie w porządku.
- Snape.
Z cienia, potwierdzając jego wszystkie obawy, powoli wyszedł Greyback. Jego szaty były postrzępione i skąpane we krwi. Ciało nadal miało kształt wilkołaka, jednak twarz zostawił ludzką. Szaleńcze oczy wypełniała radość.
- Wiedziałem, że Yaxley miał rację. Trzeba cię było już dawno wykończyć, ty plugawy zdrajco.
- Kogo nazywasz plugawym, Greyback?
- Severus?
Nagle Mistrzem Eliksirów wstrząsnął niepohamowany strach, taki, jakiego nie doświadczył w całym swoim życiu. Hermiona. Musiała usłyszeć glosy i teraz szła w ich kierunku.
Greyback, widząc jego przerażenie, zaśmiał się paskudnie.
- Czyżby twoja kochasia? Spokojnie, nie zrobię jej krzywdy, ale pod jednym warunkiem. Ty nie skrzywdzisz mnie.

Gdy Hermiona wyszła za zakrętu, zobaczyła coś, czego nigdy nie zapomni.
Przed nią stał Severus i rozmawiał z Greybackiem.
Nawet nie miał wyciągniętej różdżki. Co się z nim stało?
- Severus? - Powtórzyła, robiąc parę kroków przed siebie. Przed pobiegnięciem do niego, powstrzymała ją jego wyciągnięta ręka.
- Nie ruszaj się z miejsca – Spokojny głos Snape'a zadziałał nią jak najlepsza hipnoza. Z bólem w sercu usłuchała go i stanęła.
- Co się dzieje? - Nie mogła pohamować pytań ani łez. Gdzieś w środku wyczuwała najgorsze.
Mistrz Eliksirów obrócił się do niej i gdy otwierał usta, Greyback zaatakował.

Usłyszał krzyk Hermiony i gdy poczuł zęby wilkołaka na swojej szyi, był już przygotowany. Nie walczył, wiedział, że nie ma to najmniejszego sensu.
Posługując się magią bezróżdżkową (pod koniec bitwy jakiś olbrzym nadepnął na jego różdżkę. Do tej pory zastanawiał się, jak to było możliwe) wyczarował barierę mająca zatrzymać dziewczynę w jednym miejscu. Widząc jak rzuca się ona bezradnie, odwrócił wzrok.

Gdy bariera zatrzymująca ją w miejscu zniknęła, Hermiona rzuciła się w stronę Severusa i upadła na ziemię obok niego. Chwilę wcześniej wilkołak uciekł do lasu, dlatego była pewna, że jest bezpieczna.
Po pośpiesznie wysłanym patronusie do pani Pomfey, zaczęła tamować jego rany, wmawiając sobie, że jeszcze nie jest za późno. Hamując łzy, przeczesywała rękami jego włosy, mówiąc przy tym coś cicho.

W ostatnich chwilach życia Severus był przytomny. Dlatego nie chcąc tracić czasu otworzył oczy i spojrzał na płacząca dziewczynę, przypominając sobie wszystkie chwile spędzone razem.
Wypowiadając do niej swoje ostatnie słowa, zamknął oczy i przeniósł się do świata cierpień. Do świata bez niej.


CZYTAM = KOMENTUJE


17 komentarzy:

  1. Świetne! Było kilka błędów w pisowni i kilka niepoprawnych zdań, ale tylko kilka, czyli mało. Czyta się lekko, ogólnie ładnie to opisałaś. Życzę weny i czekam na kolejne mini:).

    OdpowiedzUsuń
  2. Buuuu ;'(
    Piękna, cudowna miniaturka! Dziękuję, że ją napisałaś! ♥
    Płaczę... buuuu :'((((
    Aż brak mi słów, no. Masz piękne słownictwo, cudowny styl, no i ta fabuła... ♥♥♥
    Buuuu :'((((
    Tak, wiem, jestem nieogarnięta. Ale...
    Buuu :'((( Ryczę :'(((
    Pozdrawiam
    zapłakana i zachwycona
    always

    OdpowiedzUsuń
  3. EJJ!! Przez ciebie beczę!
    Miniaturka cudowna :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku rycze :'( Niecierpię jak ktoś zabija mojego jedynego boskiego Severusa :c Ale jestem skłonna Ci wybaczyć, ponieważ miniaturka naprawdę jest świetna.
    Życzę weny i czekam na kolejną miniatukę ( z happy andem?)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojeeej, dlaczego nie było happy endu? :< Wiem, wiem, nie zawsze musi być, i to nadaje niepowtarzalny charakter temu opku, ale to takie smutne ;<

    Stwierdzam z zadowoleniem, że do miniaturek masz taki sam, a może i większy talent jak do dłuższych opowiadań. Podobało mi się bardzo ; )

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. O matuniu :c
    Przez ciebie omal się nie popłakałam!
    Tak wiem, nie lubię tego, ale przy tym opowiadaniu łza normalnie staje w oczach.
    I jak Hermi obroniła Snape! <3
    Takie kochane^^
    I superaśne xd
    Pozdrawiam
    ~Lumi

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeju :c biedny Sverus ;-; najsmutniejsza miniaturka w dziejach. Prawie się popłakałam :/ ale nie zmienia to faktu, że jest napisana pięknie, oryginalnie i z pomysłem ;) pozdrawiam i życzę weny ;3
    P.S. Nie musisz powiadamiać, bo jak coś mi się podoba to obserwuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Trudno mi jest sie rozplakac, a ty tego dokonalas... Cudo
    Pozdrawiam Tora no Hana
    Zapraszam do siebie
    http://hg-ss-all-i-need.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowne. Tylko dlaczego takie smutne?! Tak mi szkoda Severusa i Hermiony, bo mimio dzielącego ich wielku, byli doskonałą parą.
    Masz taki lekki sposob pisania. Fajnie sie czyta XD.
    pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Możesz napisać szczęśliwe Sevmione??!!! Błagam bo po tym tak mi smutno :(

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakie smutne :( mimo, że miniaturka fajna, to po prostu okropnie smutna, ja tam wole happy endy :)

    OdpowiedzUsuń
  12. dlaczego?! no ja sie pytam dlaczego?! kocham ciebie i twoje.miniaturki, ale mogłaś tą zakończyć happy end'em!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Jej, teraz siedzę i płaczę :(
    A już myślałam, że jednak będzie szczęśliwe zakończenie,ale w sumie, to dobrze, że było takie, a nie inne, bo ostatnio jakoś wolę czytać smutne rzeczy. Tak mi się jakoś odmieniło niedawno.
    Co do parringu Sevmione, to się ostatnio zaczynam do niego przekonywać :)
    Miniaturka bardzo ładna i wzruszająca. I na końcu jak on umiera i Hermiona płacze. Może bym jedynie bardziej rozbudowała tą scenę, ale to tylko taka moja sugestia, bo po prostu tak by było jeszcze smutniej i pewnie jeszcze dłużej bym ryczała, ale oj tam :) Notka jest i tak cudowna, więc pisz szybko następną ;*
    Lecę czytać resztę ;*
    Weny ;*
    e_schonheit ;*

    Zapraszam do mnie :)
    make-me-happy-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. ej no jak ty mogłaś zabić Severusa? Jedynego na świecie, uzależnionego od Whisky Severusa? Tak się nie robi. Severusa się nie zabija. Można zabić Rona, Harry'ego, itp... ale nie Severusa!
    No dobra, kończę wykład. Miniaturka smutna. Nie lubię smutnych miniaturek. Poza tym nie mam do czego się przyczepić.
    Zabić Severusa.... :c Tak nie można.
    W następnej miniaturce zabij Rona.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah bardzo rozbawił mnie Twój komentarz :D
      Postaram się to przemyśleć:)
      Pozdrawiam, czarna

      Usuń
  15. Zabiłaś go. Mojego ukochanego Seva! Zabiłaś go! ZABIŁAŚ! Dlaczego?! Dlaczego mi to zrobiłaś?! Cudo! Płaczę przez Ciebie! Ojciec zastanawia się, czy mnie nie wysłać na oddział intensywnej terapii psychicznej, ale to nie ma znaczenia! Cudo!

    OdpowiedzUsuń
  16. Powinnam cię za to zaavadowac-.-
    Jak można pisać coś takiego!
    Taka piękna z takim zakończeniem! Ugh...

    OdpowiedzUsuń

CZYTAM = KOMENTUJE